niedziela, 6 marca 2016

Gdy Kosa trafia na koks - czyli rzecz o siatkarzach brodzących w bagnie szaleństwa...

Gwoli wyjaśnienia.
    Od czasu do czasu przeglądam wraz z przyszłą żoną meandra internetów w poszukiwaniu co ciekawszych „smaczków”. Dnia pewnego, moja piękna wygrzebała z otchłani Niezatapialną Armadę Kolonasa Waazona, czyli grupę ludków, która analizuje tylko nienormalne opowiadania. Od tego dnia zaczytywaliśmy się coraz to bardziej chorymi tworami umysłów TFUrców różnej maści.
Aż do dzisiaj.
    Dzisiaj w moim wilczym umyśle nastąpiło przełamanie bariery realizmu. Nie chodzi nawet oto, że szukając podobnych dzieł w internetach, po 15 minutach wyrzygiwałem się nad kiblem ze znamiennymi słowami – Nigdy więcej tego nie zrobię! – w przerwach między pawiami. Co mnie niezmiernie ciekawi i martwi zarazem, to to, że odszukanie podobnego bezsensownego opowiadania zajęło mi tylko 1,5 minuty.

rzygam tęczo
   Zafascynowany jednak idiotyzmem jednej z autorek opisanych na "Niezatapialnej Armadzie", namierzyłem jej blogaska. Wiedziony ciekawością, niczym fascynującym światłem Melanocetus johnsonii zwabiającym ofiary, prułem meandry internetu w poszukiwaniu jej dzieł. O ja głupi i nierozsądny…
    W chwili obecnej, mój umysł pływa już po drugiej, spokojnej stronie oceanu szaleństwa. Moja odwaga kuli się w kącie i płacze, brutalnie zgwałcona moją lekkomyślnością, kiwając się jak ofiara choroby sierocej. Zamiłowanie do czytania wypruwa sobie żyły, płacząc krwawymi łzami i błagając mnie, żebym je dobił.
A oczy po tej lekturze, po prostu zaczęły mi śmierdzieć.

Więc oto ostatkiem sił, prawie konając, prezentuję wam kolejny twór prosto ze zwichrowanego umysłu Walniętej – nie mam odwagi zapytać skąd ta ksywka, po prostu nie mam.

PS – używam tu Tylko koloru czerwonego. Inne kolory to, no cóż… sami zobaczycie kto mnie odwiedził.
PS2 – Jednak zgadzam się z Lemem, że dopóki nie skorzystasz z internetu, nie masz pojęcia ilu idiotów żyje na tym świecie.

Przed przeczytaniem oryginału, poinformuj rodzinę co będziesz czytał, zadzwoń po pogotowie i najlepiej od razu rezerwuj sobie miejsce w domu bez klamek. A i może spisz testament – tak na wszelki wypadek.

Wygrzebane na:


Walnięta: Oliwia Raszkic o 6:41 PM


Lecimy z koksem – hehehe dosłownie bo...
Od samego początku jest ciekawie.

Słówko od autorki:
Nie wiem, co ja do diabła brałam, ale muszę przestać, (no raczej) bo ostatnio miałam koszmar, że na zacnym fejsbukowym pejdżu Kłosa pojawił się wpis:
"Szukałem swojego fanpage'a w internecie i przekierowało mnie na jakiegoś bloga... Ciekawe.
Autorko.... Ju mejd maj dej!"
Serio muszę przestać brać to co biorę, bo się sama strasznie boję.
Co za rymy -_-

noł koment



Dzień 2 czyli..... Kosa i jej morderczy plan podbicia świata z morderstwem Karola Kłosa na przodzie
Nie ogarniam o co biega, ale ok. przeca ja tylko gupi wilk z lasa...

Czerwony kosmyk włosów wydostał się spod jaskrawo zielonej czapki z żółtymi oczami. Kosa ściągnęła usta i rozejrzała się dookoła sprawdzając czy żaden z siatkarzy nie miał żadnego głupiego pomysłu by wstać rano i pobiegać....
Wiecie, biegi poranne to chyba nie jest rzadkość u sportowców, co?

Ta. Kosa ty idź do specjalisty. Siatkarze i poranne biegi?
Eee… może jednak… eee… hmm… przemilczę to i zwalę na logikę opka. Ok?

Cicho przeszła wzdłuż ściany przylegając do niej plecami.
(jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu że skądś dochodzi cicha melodia z Mission Impossible)

Kroczek po kroczku. Pomalutku i ostrożnie wychyliła się zza rogu i uśmiechnęła się szatańsko widząc pokój z numerem 21.
dobra już nie będę się czepiał dlaczego uśmiecha się szatańsko na widok pokoju 21. Przecież to normalne zachowanie, nie? Każdy tam ma, nie? – trąci mi to jednak pewnym filmem…

Zatarła z uciechy dłonie i zaczęła się skradać w kierunku pokoju.
- Pani jest nową pokojówką? - zza jej pleców dobiegł głos zaspanego Ruciaka.
Odwróciła się i uniosła brew sceptycznie przyglądając się wyglądowi siatkarza. Zielone bokserki w biało-czarne pandy, brązowe skarpetki i biała szlafmyca w niebieskie paski.
Przepraszam, halo?! Co to do cholery z gorączką krwotoczną się właśnie stało z akcją bo… 
– wilk nagle milknie bo obok pojawia się postać -
A pan to kto?
Imperatyw Narracyjny.
A-ha… Ale czemu biała szlafmyca w niebieskie paski?
Bo Tak I Już.
No przeca… – padabum! Tszszszsz!

Przecierał oczy i spoglądał na nią, próbując dostrzec w niej kogoś znajomego. Miała szczęście, że jest dopiero piąta piętnaście i większość ludzi o tej porze nie kontaktowała jeszcze ze światem.
- Niech pan wraca do pokoju panie Ruciak. Za godzinkę przyjdę posprzątać. - odparła sztucznym głosem co na dobre odstraszyło siatkarza, który wrócił do swojego pokoju.
- Takaś mądra?
Wyczuwam kogoś jeszcze tu – wilk węszy udając Yodę…
DZIEŃ DOBRY.
A ty to pewnie jesteś...
DEUS EX MACHINA
Why I'm not surprised…



- Ziomek no... - jęknęła kiedy kuzyn złapał ją w pół i przewiesił sobie przez plecy. (do wora i do Wisły! lub chociaż do rowu z wapnem! Nie? Buuu – z żalem - )
- Ja tu mam misję! Muszę chronić świat przed...
- Tak wiem. Musisz chronić świat przed Kłosem. Mówiłaś wczoraj. Dwadzieścia razy. - wywrócił oczami i odstawił czerwonowłosą przy drzwiach jej pokoju. - Lulu i do zobaczenia na treningu.
Lulu o 5:15? - ke? Zakrzywienia czasoprzestrzeni – Herzlich willkommen – siadajcie i rozgoście się. Kawy? Herbaty? Kaloryfer?

Odszedł spokojnym krokiem w stronę swojego pokoju. Kiedy zatrzasnął drzwi mógł się jeszcze obejrzeć za siebie, albowiem dostrzegłby chytry uśmiech malujący się na twarzy Kosakowskiej, który nie wróżył raczej nic dobrego.
Przebrana w białe spodenki i biało-czerwoną bluzę
zara zara zara… STOP MÓWIĘ pokracznie galopująca narracjo. Pominę już to "albowiem" - uuu trudne słówko, uuuu patrzcie jaka ja mondra... - 
... te kolory biel, czerwień i biel to flaga Białorusi z roku 1918. Patriotyczna ta trenereczka nie ma co. Drużyna nie marzy przypadkiem o zimniokach? Ah, to przecież łotewscy chłopi miewają takie marzenia.
Sorki.
Weiter!

No fakt. stanęła na środku korytarza i założyła na głowę słuchawki. Policzyła do trzech i nacisnęła przycisk na specjalnej trąbce, którą podrzucił jej Andrea w razie problemów ze wstawaniem. Uśmiechnęła się słodko widząc ubranych siatkarzy, którzy zdezorientowani wpadli do holu, rozglądając się w popłochu.
- Witam w ten piękny dzień panowie! - zaświergotała wesoło i podskoczyła klaszcząc w dłonie. -
...stając ze szczęścia na rzęsach, klaszcząc przy tym uszami...
i... czemu do cholery z krwotokiem liczyła do trzech? Po co się pytam? 
Hmm... Może zaznaczę jeszcze że Andrea kończy się na A! Skoro w kraju polan każde imię żeńskie kończy się na A, to skąd tam rodzaj męski?

Zapraszam na przed poranny trening! Ruchy ruchy dzielne zuchy!
Primo – czyli jednak nie było żadnych zakrzywień czasoprzestrzeni? Czyli jednak sportowcy mają jakieś „przed poranne” treningi? Hmm… wnosząc po użytych sformowaniach mają też treningi „po poranne”, „przedpołudniowe”, „popołudniowe” itd. WTF??

Secundo – Ruchy Ruchy dzielne zuchy? - serio, do kobiety lekkich obyczajów, żyjącej w biedzie? SERIO?? Nie można było inaczej? 
btw. styl różewiczowski przewraca się w grobie.

Wyciąłem właśnie mały fragment idiotycznej paplaniny o niczym tekstu. Nic nie wnosił. Mało tego, zostałem w brutalny sposób i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, teleportowany do innej sceny. (wam tego oszczędzę) TFUrczyni uwielbia to robić. Mam wrażenie że ona ma jakieś magiczne nożyczki i ciacha nimi do woli, swoje własne opowiadania, mając nadzieję że będzie git. Tymczasem czytelnik dostaje oczopląsu w tej pseudo-akcji, bo nie dość że nie dzieje się tutaj NIC, to jeszcze zostaje bez niczego wrzucony w inną scenerię. Dosłownie strobo-teleport. Aż oczy łzawią.
Nie polecam tego chorym na padaczkę.

Jak może wyglądać stołówka zawalona głodnymi i zmęczonymi siatkarzami? Nieciekawie... Dość nieciekawie.
A czy jest jakaś wyraźna różnica w wyglądzie stołówki gdy są na niej dla przykładu piłkarze? Może zmęczona papuaska reprezentacją drużyny rzutu karłem, sprawia że stołówka wygląda wtedy ciekawiej?

Krzysztof I. potocznie zwany Igłą patrzył się morderczym wzrokiem w swój talerz, biorąc w dłoń nóż i po chwili go odkładając. Znów powtórzył tę czynność. I znowu. I znowu…
Zjarał się chłopak i tyle :D

- Ksysiu ty się dobrze czujesz? - zapytał siedzący naprzeciw niego Michał, który przypatrywał się chwilę koledze. 
- A dlaczego... Miałbym czuć się źle? - zapytał libero zsuwając się z krzesła, kucając i przekręcając talerz.
Ja chcę to zobaczyć na żywo!!! Już widzę te banery i kolesia z megafonem! Nigdzie indziej nie zobaczycie jak człowiek zsuwa się z krzesła i kucając przekręca talerz w tym samym czasie! Tylko w naszym cyrku!!!
I w tym momencie właśnie trafił mnie szlag. Serio. Bo do…
- ktoś klepie wilka w ramię -
Ki czort?
DZIEŃ dobry JESTEM nonsens.
A gdzie w tym sens?
NA pogrzebie NADZIEJI.
Umarła na galopujące suchoty, czytając to opowiadanie, jak mniemam?
NIE inaczej...
 Yhymm. - wilk kiwa twierdząco głową z zadumaną miną.


Winiarski uniósł brew i pomieszał kawę w swoim kubku.
- Bez powodu. Zupełnie bez powodu... - mruknął cicho. 
Nagle drzwi do stołówki otwierają się i wchodzi przez nie jakże utalentowana, słodka, niewinna i szczęśliwa...
Dobra to były kłamstwa.
WTF??!!
wilk głosem Yody – Niską samoocenę TFUrczyni ja tu wyczuwam...

Czerwonowłosa trzyma się za głowę i patrzy na siatkarzy z obłędem w oczach, bezgłośnie prosząc o pomoc. Zdziwieni patrzą na nią z miną typu "Co brałaś?" i z zaciekawieniem obserwują jej dalsze poczynania.
wilk do nonsensu… - Nonsens? Nie zostawiłeś może żelazka na gazie?
NIE. dostanę KAWĘ?
Błagam cię wyjdź. - błagalnym głosem - Idź już.

- Ale naprawdę nie rozumiem dlaczego nie można po prostu zorganizować wszystkiego w jednym terminie? Wszystko by wszystkim pasiło i cacy!
- Kłos nie dobijaj mnie, błagam! - jęknęła i opadła na krzesło obok Jarosza, który z zaciekawieniem spoglądał na tę dwójkę, popijając spokojnie kawę.
- Ale dlaczegooooo.... - jękną i usiadł obok niej. - Ty, a wiedziałaś, że masz czerwone włosy?
- Serio? - popatrzyła na niego zdziwiona i złapała kosmyk swoich włosów. - Łał... ciekawe czy naturalne. - zastanowiła się na głos i wprawiła siatkarzy w zdziwienie.
Nie ogarniam tego. Nic nie wycinałem, tak stoi w or(z)yginalnym tekście. Nie wiem kto do kogo i co mówi. oraz… TOSZ TA TRENERECZKA JEST RUDA! NIE WIEDZIAŁA O TYM CZY CO?!
- wilk błaga – po prostu mnie dobijcie… dobijcie mnie...

- Muszą być... Ładna jesteś. - westchnął Kłos i ułożył podbródek na złączonych dłoniach.
Siedzący obok niego Łomacz, Zagumny i Wiśniewski zachłysnęli się sokiem, a Ziomek wraz z Kurkiem wybuchnęli śmiechem. Kosa przekrzywiła głowę i zamrugała szybko. Uśmiechnęła się szeroko i jakgdyby nigdy nic nalała sobie wody.
- Wyście coś brali? - Kubiak zmierzył ich podejrzliwym spojrzeniem.
- Nie. Nic nie braliśmy... - środkowy zamyślił się na chwilę, po czym uniósł palec do góry. - Ale jaraliśmy!
Do kobiety lekkich obyczajów!!! Jak ja nie lubię czasami mieć racji...

- Chciałabym być jednorożcem!
- A ja Batmanem!
- A... piąteczka! - przybili sobie piątki nad stołem i uśmiechnęli.
- Co?!
Podpisuję się pod ostatnim czterema łapami. ŻE CO?!

Uczcijmy proszę minutą ciszy sens tego opka, który zapewne rzucił się do grobu nadziei.
Idę zapalić bo już nie mogę…
- wilk wychodzi -
Imperatyw Narracyjny – Chyba Trochę Przesadziliśmy...
DEUS EX MACHINA – CHYBA ZA BARDZO, CHCIAŁEŚ POWIEDZIEĆ.
NonSENS – OJ tam, OJ tam...
Imperatyw Narracyjny – Biedny Wilk…

Cichy, spokojny dzień w tej jakże pięknej miejscowości o nazwie Spała. Taaa.... Może i byłby cichy i spokojny, gdyby nie dwójka człowieczków paradująca po korytarzach Spalskiego ośrodka.
Co, jak mniemam, czyni ten że właśnie dzień niezmiernie hałaśliwym i niespokojnym, tak? Spora ta miejscowość… nie ma co… Tych „człowieczków” już ominę szerokim łukiem. Ok?
Nonsens, mówiłem już. Wypad z mojego mieszkania!

Leo wychylił się zza rogu i przyjrzał jak recepcjonistka wychodzi do łazienki. Uśmiechnął się szatańsko i dał dłonią znak, że droga jest wolna.
I znowu słyszę gdzieś w tle motyw przewodni z MI – tam tam tada tam tam tada tam tam…

Ziomek szybko podbiegł do recepcji i zabrał z niej klucz uniwersalny. Szybko wbiegli do windy i zaczęli wciskać każdy guzik po kolei byleby maszyna ruszyła. Kiedy wreszcie drzwi się zasunęły odetchnęli z ulgą, by zaraz potem wybuchnąć gromkim śmiechem.
wilk podśpiewując, „Domowe przedszkole, wszystkie dzieci kocha...” dopisuje dalszy dialog
- Łoooo!
- Jaaa cieee!!!
- Ale jej pokazaliśmy! Nie?
- Ale daliśmy jej bobu!! Nie, chłopacy?!
Ty wiesz co moja TFUrczynio? Ja chyba osobiście odwiedzę cię kiedyś z jakimś ciężkim, tępym narzędziem, uzbrojony w przekrwione oczy i uśmiech szaleńca.

- Wiesz, że to poniekąd będzie również nasza zemsta? - zapytał Żygadło z cwanym uśmiechem na ustach.
Bo w sumie po co w ogóle wyjaśniać, choćby jednym słowem, za co ta zemsta itp. Prawda?
Wyczuwam argument – DOMYŚL SIĘ!
...aż dreszcze przechodzą… brr…

- A niby za co? - zdziwił się piłkarz, ale zaraz potem coś mu się przypomniało. - A za to. (Aaaaa… no przeca… gupim ja...) Mi to pasuje, my się zemścimy, a jemu się oberwie! - zatarł dłonie i uśmiechnął się chytrze.
- Nieźle cię podszkoliła.
- Nie tylko ona. Nie tylko ona. - pokręcił głową i wyszedł z windy.
APAGE! Parszywa wizjo!

- Masz młody tylko nie zabij jej.
- Spróbuję. Serio powiedziałem na głos i przy wszystkich, że jest ładna? - zapytał zdziwiony, kręcąc w dłoni klucz.
- Mhm... Serio serio. - rozgrywający uśmiechnął się szeroko i poklepał kolegę po plecach. - Tylko nie zapomnij go zwrócić! - zawołał jeszcze i zniknął w swoim pokoju.
Leo nie widząc innego wyjścia również to zrobił, kiwając jeszcze głową na pożegnanie. Kłos zmrużył oczy i spojrzał na trzymany w dłoni klucz.
- To teraz zacznie się zabawa, rudzielcu.

Po czym następuje koniec opka, który wyciąłem bo chciałem sobie skrócić męki i tak nie warto tego czytać.



ufff...

WILCZE POSŁOWIE

Ja nie wiem co ja w sumie przeczytałem. 



Na prawdę nie mam pojęcia. Pomijając fakt braku choćby grama sensu w tym opku, zapytuję TFUrczynię – NA CHOLERĘ Z GORĄCZKĄ TNIESZ AKCJĘ, NICZYM STROBOSKOP CIEMNOŚCI EGIPSKIE, CO??!!

   Będę chyba zmuszony odstawić na jakiś czas tę zacną literaturę. Tę literaturę bystrą niczym woda w klozecie, dyskretną jak kupa w kadzi z ponczem i łechtającą mnie z delikatnością spychacza!
Brak sensu, strobo pseudo akcji, kardynalne błędy (takie ze nawet autokorekta F7 pochlastała się cyfrowo i odmówiła współpracy) i wiele, wiele innych rzeczy, sprawiają, że wszelaką TFUrczość Walniętej, wsadzam do wora i zakopuję w bezksiężycową noc w ciemnym lesie. 
Ronię łzy nad przyszłą solą tej ziemi, Kulfon a ty co myślisz?

oto co myśli Kulfon.
   Obiecuję sobie jednocześnie, „że nigdy więcej”. Wiem jednak ze to postanowienie rodem wyrwane z tych „noworocznych” - czyli wszystkich tych co zaczynają się od słów „od jutra...”, „w tym roku” itp.
Wywalam więc NonSENS przez okno, dziękuję Imperatywowi za wizytę a DEUS EX MACHINA wyszła już wcześniej bo ktoś jej potrzebował.
Żegnam się z wami na ten moment bo muszę pocieszyć odwagę siedzącą w koncie, opatrzyć zamiłowanie do czytania i wziąć oczu kąpiel, żeby przestały śmierdzieć.

po takich literackich rarytasach, polecam ją wszystkim

Z wielkim bólem głowy… - o ja pierd..lę, byle wytrzymać do pełni -
G. Wilk

PS - robimy ściepę na pogrzeb mózgojadka panny Walniętej? Biedaczysko zdechło zaraz po pojawieniu się.

1 komentarz:

  1. Hhaahhha....popłakałam się....co ci ludzie mają w głowach
    Martuuś <3

    OdpowiedzUsuń

tu szrajbaj komenta :D