poniedziałek, 31 października 2016

Jedzie Jason jedzie, kółeczka go niosą... - czyli powrót Jasona - odłona 3, na czterech kołach i ogólnym braku zwłok. YAY!!! :D

Słowo wstępne.
AUtor czegokolwiek ma to do siebie (zwłaszcza taki zwirz jak ja), że miło mu przeczytać jakiś pozostawiony komentarz, zwłaszcza, gdy treść owego komentarza, nie jest zła.
Dlatego miło mi poinformować o tym iż postanowiłem podjąć rzuconą mi rękawicę, w postaci tego oto anonimowego komentarza:

zajebisty artykuł ,weszłam w linka ..jest kolejna część tego opka ...

Tak oto wiedziony ciekawością lecz jednak pełen trwogi, zajrzałem na lol24 i odnalazłem trzecią część przygód Jasona i naszej ulofcianej goth MORDeczki.

A(ł)toreczka - DarkPrincess
opko - kliknij jeśli chcesz, to cię przeniosę do opka...

Zaczynamy!

Wilk sztuk jeden          - check
Kawa                            - chcek
Muza                            - moment... - check
Materiał do recki          - check

Jak wspomniałem wyżej, byłem pełen trwogi. Jednak gdy już otworzyłem opko, mrugnąłem ze dwa razy i się dyć zdziwiłem. Zaskoczyła mnie długość opka, które jest naprawdę ultra krótkie... Jak na DarkPrincess oczywiście.
Zaciekawiony zacząłem czytać. Węsząc spisek, postanowiłem sprawdzić informacje, jakie a(ł)toreczka zawarła w opku...
Po chwili zrozumiałem wszystko! Iluminacja! Olśnienie!
Opko jak mniemam jest króciutkie, ponieważ a(ł)toreczkę chyba zmęczył reaserch! Czyżby wzięła sobie do swojego shwartz serduszka to co pisałem wcześniej? (btw, napiszę coś o tym później)
No nie może być!! A może to zwykłe lenistwo?
Owszem, mam się do czego przyczepić (za chwilę) ale muszę przyznać że z DarkPrincess jest ciut lepiej.
Informacje zawarte w oppku, choćby o przebytej drodze, są prawdziwe! FBI faktycznie w 2013 roku umieściło Ditroit na 2 miejscu w statystykach morderstw w USA i faktycznie, miasto ma zasłużoną złą sławę "miasta widmo".
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to że a(ł)toreczkę faktycznie mogło zwyczajnie wymęczyć szukanie informacji, które wniosą coś ciekawego do samej fabuły (nawet drugoplanowej)...
Jako że jestem z natury istotą agresywną i mięsożerną, a naturze nie sposób się sprzeciwić, to tym bardziej rzec muszę, iż niemożebna to dla mnie siurpryza!
Choć agresywnym wielce, tu oto winszuję a(ł)toreczce wprowadzenia novum do swoich opek.
Może i niewiele to wnosi, lecz jest zauważalny delikatny progres.

Nawet House daje szacun!

Dobra, dość tego kadzenia!
Wszystko to fajnie ale jeszcze długa droga przed a(ł)toreczką...
hehehe
no to jedziemy!

Materiału niestety a(ł)toreczka nie spłodziła wiele, więc niestety (choć może, na szczęście) nie zajmie mi to wiele czasu.

Jedziemy powoli, przestrzegając wszystkich przepisów, bo nie... - bla bla bla

Maksymalna prędkość z jaką można się poruszać we wschodnich stanach USA to 70 mph, czyli około 112 km/h!!!
Jeśli to jest wolna jazda to powinszować przestrzegania zachowania zasad bezpieczeństwa.

Znudzona długą, monotonną podróżą zaczynam rozmyślać o przyszłości.
"Dokąd jedziemy ?", " Co stanie się z Kasandrą ?", Przecież zostawiliśmy ją samą, przywiązaną do krzesła…
"Co będzie, jeśli ktoś ją znajdzie " ? "Co jeżeli ta suka, powie o wszystkim policji" ? "Nie...mam nadzieję, że zdechnie z wycieńczenia….ale jak długo uda nam się, utrzymać wszystko w tajemnicy ?", " Czy przez całe życie będziemy uciekać, tak naprawdę nie wiedząc dokąd? ", " Kim tak naprawdę jest Jason ? " "Kim ja jestem ?"…zdaję sobie mnóstwo pytań, ale na żadne nie potrafię odpowiedzieć…


Czujecie to? Hmmm? Już w pierwszym pytaniu atakuje nas filozoficzna Mary Sujka. Atakuje nie byle czym! Oto mamy przestrzał od Skoratesa do Frycka Nietzsche... Fajnie, nie?
Czytając to mam wrażenie że "Ucieczka od wolności" okłada mnie żeliwną patelnią po łbie.
I do tego ta sieczka cudzysłowów, przecinków, spacji przed pytajnikami! Te chorobotwórcze wręcz, cztero-i-więcej kropki!!!
Brak znajomości WORDA bije po oczach niczym święty, bałwochwalcę! Albo Zawisza, Turków!
Do tego to słit "niktmnienierozumiełeeeee" zakończenie.
100 procent Mary S!
BTW!!!
Niejaka Kasandra (cz.2, pseudopsiapsiuła MORDeczki, chwilowo zamknięta w piwnicy pod przyczepą kamipingową Jasona, status - niezadźgana), jak wyjaśnia Jason, nie będzie stanowić problemu. Została zamordowana przez naszego oprawcę-szubrawcę za pomocą (pauza poprzedzająca efekciarskie wejście...)
ARSZENIKU!!!
yeeeyyy!!! - szkoda że w cz.2, do kobiety lekkich obyczajów żyjącej w biedzie, nie znajdujemy NIC na ten temat! NIC! NULL! NADA!!
Ot nastąpiło czyste przyzwanie DEUS EX MACHINA-DUP-JESTEM i po sprawie...

ERROR 983!!! NO COFFE! WILK IN PANIC!!
...
..
.
ok mam już kawę.

No ale brnijmy dalej...

    - "Cholera..dlaczego od razu go nie wyrzuciłam..- krzyczę odkręcając szybę. Pod wpływem impulsu wyrzucam telefon z jadącego samochodu. Patrzę jak moja komórka, znajduje się pod kołami wyprzedzającej nas ciężarówki.
     Nagle kierowca zjeżdża na nasz pas, dosłownie ocierając się o błotnik naszego auta.Jason hamuje w ostatniej chwili.


A teraz przyjrzyjmy się tej sytuacji ok?
MORDeczka wyrzuca telefon przez okno, wcześniej odkręcając szybę... hmm... Pominę milczeniem odkręcanie szyby.
Mnie rozchodzi się o fakt wyrzucenia telefonu, prosto pod koła wyprzedzającej ich ciężarówki.
Otóż w USA jeździ się PRAWĄ stroną. Więc jeśli jakiś pojazd wyprzedza inny pojazd, to musi poruszać się po LEWYM pasie. Ergo - albo kierowca ciężarówki cierpiał na niesrogi autyzm, podejmując takie manewr wyprzedzania po pasie awaryjnym albo MORDeczka wrypała się Jasonowi na kolana, otworzyła okno od strony kierowcy i wyrzuciła przezeń telefon!

A i jeszcze coś! Normalną praktyką na CAŁYM ŚWIECIE jest zaniżanie maksymalnych prędkości dla ciężarówek i pojazdów wielkogabarytowych! USA nie jest tutaj wyjątkiem!
Więc nie ma siły, żeby ciężarówka wyprzedziła osobówkę. Nawet osobówka z przyczepą kampingową, jest szybsza od ciężarówki!

Posępny krajobraz budzi mój zachwyt, jednocześnie napawając mnie przerażenie.

Ja mieć świadomość że polska język, trudna język być...
...i nie spowiadaj się a(ł)toreczko że "em" ci się "nie wcisło"!

Zdaję sobie sprawę z tego, że żeby przetrwać na ulicach Detroit, trzeba być prawdziwym twardzielem, końcu nie bez powodu jest ono nazywane "miastem widmo".

Pominę ten mhrocznyy fragment o Detroit i przejdę od razu do meritum.
Otóż bycie twardzielem nie ma NIC wspólnego z faktem nazywania Detroit "mistem widmo".
Obecny stan, Detroit zawdzięcza kryzysowi, w jaki powoli wpadało przez zwiększające się bezrobocie, migracje ludzi do innych miast czy w końcu, rasizm.

Poziom przestępczości jest tu tak wysoki, że na pewno znajdziemy sojuszników. Chociaż będziemy mieć też wielu wrogów.

Eee... nie wiem jak mam to skomentować... Żywcem brak mi słów... Serio!
Jason bawił się maczetą, rozwijając SOLOWĄ karierę! Heloł!! Jakich sprzymierzeńców do kobiety rzyciodajnej żyjącej w biedzie?

- Zostaniemy to, póki to możliwe - odzywa się Jason.  

A może lepiej "zostańcie TAMTO"? Albo jeszcze lepiej! "Zostańcie OWO", póki to możliwe!
Znowu coś się nie "wcisło"? Ojej... smuteczek - paczaj jak foka płacze... :(

 - A co jeśli, ktoś nas tu znajdzie ? - pytam zaniepokojona.
 - Nikt nie odważy się tu wejść…a nawet jeśli znajdzie się jakiś śmiałek, poradzimy sobie z nim


O słodka naiwności... Jeśli ktoś odważy się wejść, to uwierz mi MORDeczko, nie będzie to jedna osoba, lecz 20 osobowy gang chytrych, murzyńskich sprzedawców noży pod żebra...
(nie jestem rasistą - bazuję na statystykach przestępczości w Detroit i w USA! Takie są fakty!
- Deal with it!)

- Dołączy do nas, albo skończy tak jak nasze poprzednie ofiary…rozpakujmy się I odpocznijmy trochę, wieczorem chciałabym wyruszyć na łowy….

 Nie chcąc się powtarzać, wkleję tylko to...


Wyobrażacie sobie w ogóle łowy w mieście widmo?
Albo lepiej!
Dwuosobowa ekipa, zawodowy morderca i żółtodziób idą zabić kogoś w mieście gdzie nawet dziecko chodzi do szkoły z gnatem za paskiem! Idą na "ŁOWY" w mieście gdzie w monopolowym, ekspedient jest odgrodzony kuloodporną szybą!
lol :D

No i tak dotrwaliśmy do końca części trzeciej.
Czyżby zapowiadało się cykliczne powracanie do tego uTFORU? Zobaczymy.
Na wstępie napisałem że przed a(ł)toreczką jeszcze daleka droga. No cóż, muszę poprawić to stwierdzenie, ponieważ na owej drodze są jeszcze zasieki, pola minowe i od prącia innych niespodzianek.

Choć zauważam mały postęp, to jednak stwierdzam że sens dalej błogo pławi się w śpiączce i nie ma ochoty wstawać, a próba przemycenia uniwersalizmów spaliła na panewce. Akcja również, tak jak wcześniej buja się na wozie o kwadratowych kołach, tyle że tym razem szkapa pociągowa zeszła z powodu bólu istnienia.

To tyle!
I byle do pełni!
Wilk

P.S. - rzecz muszę iż podczas ostatniej recki dot. Jasona, popełniłem wielki błąd. Zaliczyłem upadek moralny prosto na pysk, uzewnętrzniając swoje niskie przemyślenia. No cóż... Mój błąd. Ocenzuruję to lub usunę.



niedziela, 9 października 2016

Wilk trwa w stuporze - Męski układ rodzenia, czyli jak zapłodnić czarodzieja od rzyci strony...

Oj wymęczyło mnie wczorajsze opko...
Oj wymęczyło i zirytowało niemożebnie...
Pierwszy raz, od bardzo dawna tak się zirytowałem.

no ale nic to.

Wilk sztuk jeden               - check
Kawa                                - check
Materiał do recenzji         - check
Muza                                - check

Dzisiaj zacznę od razu z grubej rury. Bo...

n... nani?
Tak mniej więcej wyglądałem, gdy dostałem TO!... w swoje łapy i przeczytałem.
Tak, mowa o dziele wydanym. Ba, o komiks... eee... mandz... nie... hmmm.
Nie mam pojęcia jak to określić.
To może od początku co?
Dnia pewnego moja kochana wilczyca wydała kilka złotych, które jak się okazało, pociągnęły za sobą ogromne koszty. Jak to możliwe zapytacie?
Oj bardzo prosto. Chodzi o koszty terapii, leków, egzorcysty i postawiania czegoś na kształt schronu przeciw atomowego z półkami na te pozycje, które nigdy nie powinny zostać wydane.
O wiele lepiej by było, gdyby te chore pomysły pozostały w L-przestrzeni.
No ale stało się. Moja ukochana, wiedziona ciekawością, zakupiła tę pozycję i teraz muszę wykosztować się na bunkier. Muszę go obłożyć jakimiś zaklęciami, święcić ze 3 razy w tygodniu i... zresztą sami wiecie.
Z dobrej strony, wygląda to tak, że mam miejsce na przetrzymywanie radioaktywnych książek i całej tej hałastry literackiej, co to ludzie chcą ją zabić, zanim złoży jaja.

Po przeczytaniu tego... czegoś... moje mniemanie o ludzkiej głupocie, zostało brutalnie zweryfikowane. Einstein miał rację... ludzka głupota jest nieskończona.
No bo, jak można, tak zaorać temat małego czarodzieja z Hogwartu?
Domyślacie się co wam dzisiaj sprezentuję?

Oto dzieło warte wydłubania sobie gałek!


tak. tak właśnie... patrzcie i płaczcie!
Oto dzieło niejakiej Sitriel - Czarna Walkiria...
Czyli Harry Potter po gwałcie Snape'a, zajściu w ciążę i urodzeniu syna...
Nie robię sobie jaj. Niestety.
Jestem śmiertelnie poważny.
Przeczytałem całego Pottera (wcale dobry) i powiem szczerze, że podczas tego kilknastostronicowego, rysunkowego opka, zaliczyłem więcej facepalmów niż w całym swoim życiu.
No bo jak można zamienić to

w to






Sami musicie przyznać, że trza mieć talent!!!


Historia Pottera w tym wydaniu, to nic innego jak wysrane przez bobołaka yaoi.

a oto drugi rodzić Tancreda

Tak. Oto Severus Snape.

Ja rozumiem że yaoi wymaga pewnej konwencji. Rozumiem ze ta konwencja może być nawet szokująca dla czytelnika.
Ale jaki chory umysł bierze na warsztat Pottera, patroszy kanon jak świniaka, po czym ładuje nadzienie z yaoi, polewa sosem z butseksów, a na deser kłuje w oczy cholernie złą kreską?

Być może to wynik wyczerpania z powodu wczorajszej recki, ale dzisiaj czuję się wypluty na wskroś.
Będę więc powoli kończył to pastwienie się nad tym truchełkiem.
Żal mi kanonu Pottera. Serio. Żal mi wysiłku jaki Rowling włożyła w tę postać. Bo oto jej główny bohater, jej cudowne dziecko literatury młodzieżowej, zostaje po kilku głębszych zgwałcone przez Snejpa i ma z nim syna...
Love story leży i kwiczy, akcja ssie jak stary ukraiński ssak leśny a kreska wyrzyguje na czytelnika wszystko co może, w przerwach błagając żeby ją dobić.
Moja kochana wilczyca kupiła to w internetach... Niestety nam trafił się egzemplarz przeklęty.
Nie można tego pociąć nożyczkami, nie można porąbać siekierą, nie da się spalić wiecznym ogniem...
Próbowałem...
Jest niezniszczalne...
Dlatego kończę powoli tynkować schron, za dwa dni przyjeżdżają Whinchesterowie żeby obłożyć go zaklęciami, poprosiłem Watykan o przysłanie egzorcysty... Ba nawet sam Belzi przysłał wczoraj Asmodeusza do pomocy, z listem żelaznym, że ja i moje stado dostajemy immunitet i nie trafimy do piekła. Niestety możliwe, że będziemy żyć wiecznie, bo ta pozycja pseudo-literacka, przylega do właścicieli lepiej niż klątwa faraona. Wszędzie za tobą podąża. Jak zapewne się domyślacie, nie chcą jej nigdzie. Przyjdzie więc nam żyć z tym dziadostwem po wsze czasy... eh...

No, to tyle...

Trzymcie się i byle do pełni...
Wilk

Jason - romantyk z przyczepy campingowej z piwnicą. - czyli mordercze wypociny cz.2

Dobra... słowo się rzekło - kobyłka u płota - jak mawiają...
Oto nadszedł czas zapoznania was z pierwszą częścią opka "Mój przyjaciel Jason" a(ł)toreczki DarkPrincess.
Opko dostępne pod adresem: http://lol24.com/opowiadania/horrory/moj-przyjaciel-jasoncz-1-20371
Nie przedłużam, bo chcę jak najszybciej zakończyć ten srom. Serio. To opko nie jest może, destylatem czystego zła, lecz sprawia że mózg lasuje się od samego patrzenia na literki.
Btw. - cała akcja toczy się w Crystal Lake, miejscu "narodzin" Jasona Voorhees z filmu "Piątek, trzynastego".

No to roz... 

Wilk sztuk jeden            - check
Kawa                              - check
Materiał do recenzji       - check
Muza!                             - check

I tak oto na początku dostajemy małe przedstawienie naszej MORDeczki. Nasza bohatereczka nosi jakże znamienne nazwisko Blackout. Prawda że fajnie? Szkoda tylko że sama a(ł)toreczka nie dostała zaćmienia lub nie straciłą przytomności, pisząc to opko.

Nazywam się Whitney Blackout i uczęszczam do klasy maturalnej.Nie uczę się najlepiej ale też nie najgorzej.Mieszkam z rodzicami w Crystal LakeMój tata Eliot prowadzi własny biznes a mama Elizabeth jest znaną piosenkarką.Rodzice nie mają dla mnie zbyt wiele czasu, mama praktycznie cały czas jest w trasie koncertowej a tata zajmuje się swoją firmą.Nie jestem duszą towarzystwa, ale mam kilku dobrych znajomych.Wyróżniam się tle klasy słucham wszelkich podgatunków rocka i metalu, podczas gdy większość moich znajomych woli inną muzykę.Jako jedyna w szkole ubieram się na czarno, noszę glany i pieszczochy.Lubię też mocny makijaż.Przez moją odmienność często czułam się samotna..aż pewnego dnia poznałam przyjaciela.Nazywał się Jason......Jason Voorhees....

Moment! chwila... wstrzymaj konie waćpanna!
W USA nie ma czegoś takiego jak MATURA! Nie ma i już. Jest odpowiednik naszej matury czyli High School Diploma, ale nie jest to nasza matura.
Droga a(ł)toreczko, następnym razem zapytaj wujka Googla o takie sprawy jak szkolnictwo za granicami Polski, bo jeśli jest coś czego ścierpieć nie mogę, to jest to właśnie pisanie na pałę, BEZ reaserchu!
ok, dalej...
Dowiadujemy się, że nasza MORDeczka żyje dostatnio, rodziców często nie ma w domu, bla bla bla... czyli mamy tu rodowodową Marry Sue...
nikt nie kocha, nikt nie rozumie... bla bla bla... rozumiecie, nie?
Jak to w takich tekstach bywa, zwyczajowy imperatyw narracyjny każdej Marysi Sujki jaka zaistniała w literackim świecie, już nam się pakuje z buciorami do opka (ten imperatyw znaczy). Mości się wygodnie, odkorkowuje poślednią szkocką, wsadza niedopałek w pożółkłe zębiska, beka donośnie i drapie się zadek, śmiejąc się szelmowsko.
Tak. Znam ja takie imperatywy... Ich pojawienie się w jakimkolwiek opku, natychmiastowo powoduje, że gałki wytrawnego czytelnika, wywracają się w czaszce, chcąc obejrzeć czy przypadkiem mózg nie doznał żadnych obrażeń. To taki mechanizm obronny każdego zdrowego bibliofila.
no ale ok... ja nie z waszego gatunku, więc lecimy dalej.

Jest pochmurny, piątkowy wieczór...

Eee... WTF?

Ni z gruchy nie z pietruchy, nagle mamy przeskok czasoprzestrzenny... yep!
Bez ostrzeżenia dostałem po ślepiach teleportem. Doo tego wyglądającym mniej więcej tak:

taki teleport z EnterPrice w Startreku, jeno bardziej kloaczy...

ale, spokojnie... to jeszcze nie koniec...

Właśnie szykuję się na koncert Behemotha -mojego ulubionego zespołu.Tapiruję moje kruczoczarne włosy, paznokcie i usta maluję na czerwono.Zakładam długą czarna suknię z falbanami, pończochy i bordowe glany.

ok. oficjalnie... idę się wyrzygać...
wrócę jak mi minie... a wy popatrzcie se na gify...

bo jak mniemam to miało być to...


a jak zwykle wyszło... to:


ufff...
Już wróciłem. Szkoda mi tylko dobrego obiadu. No ale nic.
Rozumiecie z czym mamy tutaj do czynienia? Z jakiego typu a(ł)toreczką?
Sam fakt występu Behemotha w jakimś Crystal Lake, zaraz obok mieszkania głównej MORDeczki, pominę milczeniem, ok?

Ooo tak to jest właśnie to co kocham gitara, perkusja growl i tłumy ludzi tańczących pogo-ludzi takich jak ja...Wchodząc do klubu, zwracam uwagę na tajemniczego chłopaka który przebywa na tej samej sali. Właściwie jest to już młody mężczyzna, jak się później okazuje, jest6 lat starszy ode mnie.Od razu przykuwa moją uwagę, stai w odosobnieniu na drugim końcu sali.Zdaje się, że jest obecny tylko ciałem. Postanowiam do niego zagadać:

Ja rozumiem że ja z puszczy głębokiej itp. ale proszę o wytłumaczenie kilku terminów, bo za chiny ludowe nie wiem co to "perkusja growl" i "pogo-ludzie". Nie za bardzo ogarniam też przestrzeń w tym klubie, czy co to tam jest. Otóż w pierwszym zdaniu MORDeczka raczy się muzyką a w drugim wchodzi do klubu i to wszystko w czasie teraźniejszym. Czyli co? Teleportowałą się przez kibel na zewnątrz i weszła jeszcze raz? Zapodała respem na bazie?
MORDeczka zwraca też uwagę, na chłopaka z tej samej sali...
- STOP!
oto nastąpił
 ZGRZYT RZECZYWISTOŚCI!!!
- czyli coś, obok czego wilk nie przejdzie obojętnie...
Behemoth, jeden z bardziej znanych, polskich zespołów o zasięgu światowym. Patrzcie uważnie bo oto Nergal, gra w jakimś klubie w Crystal Lake? SERIO? I to w jednej z KILKU sal? To jakie te sale były, skoro pomieściły fanów takiego zespołu? Może grali w podziemiach, bunkrach albo u samego Belziego na zaproszenie Lucy?

- PLAY!

MORDeczka zwraca uwagę, na tajemniczego chłopaka (Jasona - no a co myśleliście? Zawszony imperatyw! I tyle!), który okazuje się młodym mężczyzną o 6 lat starszym od niej. I tu wchodzi naszej a(ł)toreczce Jasonowa maczeta (hłe hłe hłe) w usta bo:
Narodziny Jasona - 13 czerwca 1946
rzekome utonięcie Jasona - 1957
Nasz Jason, w chwili utonięcia ma więc 11 lat.
Ogarnięcie się Jasona, zajmuje jakieś 20 lat (1977). Po tym czasie powstaje, pełnoprawny Jason, morderca co nie ma serca, który zabija wszystko i wszystkich! Na śmierć! Lepiej niż Domestos! Oczywiście robi to wszystko w imię miłości (chorej i pokręconej) do mamusi. Tak więc, biegający i mordujący z okrzykiem "za mamusię!", Jason ma około 30 lat!
Wytłumacz mi więc a(ł)toreczko JAKIM PRAWEM JASON MA U CIEBIE W OPKU OKOŁO 25 LAT? Behemoth zawiązał się około 1991. Dodajmy 10 lat na rozkręcenie się zespołu na arenie międzynarodowej. Z tej matematyki wyraźnie wynika że twój 24-25 letni Jason ma lekko 54 lata! Tosz to dziadzio z przerośniętą prostatą, a nie 25 letni, morderczy ogierek!
Tego, co dzieje się w tym opku nie da się już niczym usprawiedliwić! Stroboskopowa akcja, zagięcia czasoprzestrzenne! NIE!
...odrzucam nawet PONIŻSZY (ultra mocny) argument!:
"oł... łejt... this is opko..."
po prostu NIE!

ufff... się zirytowałem.
ok. Idźmy dalej, zmorduję to opko, choć by nie wiem co.
Dalej dostajemy pokraczne dialogi naszej MORDeczki i Jasona, o tym że w sumie, to wyczuwa w niej bratnią duszę, itp, itd. Ogółem - gimbazjalne goth-loli dyrdymały.
Potem Jason odprowadza ją do domu...
...W!T!F!!!
eee... Jason wygląda tak:


PRZYPOMINAM TEŻ, ŻE JASON, TO NIE JEST ZBYT GADATLIWY TYP!
...mało tego - ZABIJA KAŻDEGO!

i oto, taka scenka rodzajowa...
Romantyczny facet, w masce hokejowej, z maczetą pod pazuchą, odprowadza mhrooczną loli do domciu i wymieniają się numerami telefoncióffff...


minuta ciszy dla sensu, który umarł w bolesnych męczarniach...

Ale to nie koniec!
Jest jeszcze lepiej!

Oto Jason dzwoni do naszej MORDeczki i umawiają się w parku... wcześniej jednak nasza MORDeczka informuje rodziców że wychodzi, w taki oto sposób:

Na wszelki wypadek zostawiam kartkę, z informacją, że wychodzę.Nie piszę dokąd się wybieram, bo uznaję że skoro jestem dorosła, nie muszę się nikomu tłumaczyć.

Serio, mi już powoli zaczyna brakować słów, do opisywania tego co się tutaj wyrabia.
Będę więc wklejał gify. (dawno ich nie było:)


Po chwili dostajemy taki oto, przedni i porywający dialog.

- Dlaczego nosisz tą maskę ? Możesz zdjąć ją chociaż na chwilę ? - kiedy oboje byliśmy już w parku.
- Możesz zobaczyć moją twarz....ale najpierw musisz przejść test...


 Serio kuźwa?! TEST?!?!?!
dopiero wtedy będę miał pewność, że mogę Ci zaufać...
- W porządku..ale..jaki test..? - pytam trochę wystraszona. Jestem gotowa zarówno do ucieczki jak i do ataku. Nie wiem jakie zamiary ma mój nowy znajomy, ale ma w sobie coś takiego...co sprawia, że pewnym sensie widzę w nim samą Siebie. 


Małe przypomnienie że nasza MORDeczka to rasowa Marry Sujka... 
Egocentryczna Mary Sujka...

-Pojedziemy do mojego domu i wszystkiego się dowiesz-Jason zaprowadził mnie do samochodu.
Był to czarny karawan pogrzebowy z przyciemnianymi szybami...

 



Nie no, kuźwa, nie ogarniam tej jej całej kuwety, co to ona ma w mózgu...

Po chwili wyjeżdżamy po za miasto, znajdujemy się w ogromnym, ponurym lesie.Mija pół godziny...w końcu dojeżdżamy do skraju lasu.Stai tak stara przyczepa kempingowa, a kawałek dalej jest głębokie jezioro.

Nie jestem już w stanie normalnie myśleć! Nie wiem nawet, od czego mam tu zacząć?!
Wyjeżdżacie za miasto, po czym? I jak ten świat jest skonstruowany? Za miastem następuje JEBS i masz tam las? (a oczom ich ukazał się las... krzyży...) I taki on niby ogromny, że w pół godziny dojeżdża się do jego skraju? A kawałek dalej, za skrajem tego ogromnego lasu, co go w pół godziny przejedziesz, mamy kolejne JEBS i zza winkla sosny wyskakuje nam bardzo głębokie jezioro? Jak ona sprawdziła głębokość tego jeziora??!! NO JAK!!?? Sonarem co ma go w oczach? Radarem Doplera, co to ma go chyba w rzyci?!





Wilk dysząc ze złości i w nerwach:
Pierwszy raz... na serio... zasapałem się... z nerwów... nad opkiem...


-Wczoraj w tym klubie..nie znalazłem się przypadkowo...jestem prawie pewien, że czekałem właśnie na Ciebie...-Jason spogląda mi prosto w oczy.............



Naprawdę nie jestem w stanie pojąć tej pokracznej próby powiązania MORDeczki z Jasonem, wyrzyganym chyba przez Cthulu, powrozem przeznaczenia. Imperatyw Marry Sujki jest infantylny, ale nie podejrzewałem a(ł)toreczki o tak prostackie wykorzystanie tego motywu. Mało tego, mam wrażenie że a(ł)toreczka raczy nas gnojem, radośnie rozbryzgiwanym przez wiatrak jej własnej naiwności, że ktokolwiek to łyknie.
A to na końcu to co to kuźwa jest? Skąd tyle kropek? WIESZ CO TO JEST WIELOKROPEK KOBIETO??!!

Wchodzimy do przyczepy mój znajomy zamyka drzwi i zapalił światło.Okna są zasłonięte. Przyczepa jest podzielona na dwie części - kuchenną i sypialnianą.W części sypialnianej znajduje się rozkładana kanapa. Jason odsuwa sofę i otwiera ukrytą tam klapę w podłodze. Schodzimy po drabinie do podziemnego pokoju.





Nie, nie no kuźwa...
Pominę tu, ten błąd z 2 czasami, teraźniejszym i przeszłym, w jednym zdaniu. Ok?
Mnie bardziej zastanawia sam fakt przyczepy campingowej z... piwnicą...
Nie wiem co mam nawet napisać.
Tosz to jest bardziej nierealne niż jednorożec srający tęczą. Niż zakonna prostytutka! Niż bogobojny ateista!
Boru... widzisz i nie szumisz...
Matulu moja futrzasta! BraciaAAAAA!!! MORDUJĄ!! RATUNKU! Mózgi wyjadajo!

Po środku stai krzesło do którego jest przywiązany mężczyzna w średnim wieku. Jest wychudzony i blady jak trup.Wszędzie stoją liczne narzędzia tortur, takie jal kołyska judasza, Żelazna dziewica oraz noże, siekiery, maczety, pistolety o karabiny.
-Zabij go !!!-rozkazuje Jason
W oczach mężczyzny dostrzegam przerażenie.Bez wahania chwytam nóż i podchodzę do bezbronnego mężczyzny.Na początku robię niewielkie nacięcie na jego prawym policzku.Krew powoli zaczyna sączyć się z rany.Wykonuję jeszcze kilka nacięć na jego twarzy. Mężczyzna krzyczy z bólu a ja wpycham mu knebel do buzi.Powoli odcinam mu lewą dłoń, samo robię z drugą dłonią i stopami.Pragnę by cierpiał jak najdłużej.
Odkładam nóż i sięgam po maczetę. Uderzam na oślep...głowa mężczyzny spadła na podłogę. Jeszcze kilka razy uderzyłam maczetą w jego ciało.
-Widzę, że znasz się na rzeczy Whitney......nie spodziewałem się, że jesteś w tym aż tak dobra.Teraz mogę pokazać Ci swe oblicze...-odzywa się po chwili.
Staje przede mną i powoli zdejmuje maskę. Jego jest była okrągła i wygląda jak w drugim stadium rozkładu.Patrzę w jego ciemne oczy bez wyrazu....
- Zginąłem jako mały chłopiec....ale pewnego dnia uderzenie pioruna, przywróciła mnie do życia.Kiedy dorosłem postanowiłem znaleźć wspólnika...lub wspólniczkę- wyjaśnia.
Jason ponownie założył maskę, a następnie podniósł stojące na ziemi pudło i podaje mi je.
-Weź to i schowaj, u siebie, przyda Ci się
Bez słowa biorę od niego pudło i zaglądam do środka, jest tam maska przeciwgazowa i czarna peleryna.



Zostawiam wam powyższy fragment opka, do wyciągnięcia wniosków.
Pominę już ewidentne błędy... wytknę tylko kilka... resztę sztyletów wbijcie wy.
I tak - Jason miał tylko maczetę, nie miał broni palnej czy "o karabinów".
Odcinając dłoń, stopę, tym bardziej, wszystkie członki naraz, powodujesz WYKRWAWIENIE SIĘ OFIARY!!!

Reszta należy do was, ale moim zdaniem nie warto tego dalej maltretować...
Nie będę dalej recenzował.
Bo...
Wkurwiłem się.
Nie będę już przebierał w słowach.
................................................................
Co to do chuja mnicha impotenta jest? Co?! Co to za nieludzkie błędy?

Mam uwierzyć że to co było kiedyś normą jest obecnie marginesem?
Czy tak obecnie wygląda ten świat?

WRRrrrr...
Resztę moich przemyśleń, otrzyma a(ł)toreczka.
Dość tego popuszczania pasa.

Miałem w planach dzisiaj jeszcze jedną reckę popełnić ale to... to coś! ten twór mnie prawie wykończył... więc nie wiem, czy mi się to uda.

Tak czy siak
Byle do pełni!
Wilk