czwartek, 18 lutego 2016

Bracia Grimm...

Sooołłłłłł...

Wilk sztuk jeden       - check!
Materiał do recenzji  - check!
Muza                         - check!
Kawa                         -  brak!! - !!??!! - czekajta cza to naprawić :D
-noch mall
KAWA                       - CHECK!!

No to raz...

Myślałem od czego by tu zacząć i wymyśliłem...
Dzisiaj przekazuję wam w wasze rąsie

BAŚNIE BRACI GRIMM "BEZ CENZURY" 
Philipa Pullmana 



Pewnie powiecie - Ale Wilku co ty tutaj pierdańczysz o bajkach?
Ano moi drodzy... nie są to dokłądnie te bajki, które znacie... w tych leje się krew!!(ewewwwww)
MłaaaahahahahaHAHAHAHA :)

Te baśnie! Dokładnie te powinno się czytać dzieciom do podusi. Czemu?
Od zawsze twierdziłem że ludzkie dzieci są najbardziej sadystycznymi stworzeniami na ziemi.
NIC TEGO NIE ZMIENI!!! - jeśli nie wierzysz to zapytaj kogoś kto ma urwisa w domu.
Grzeczne dzieci - to takie, które nie pozwalają się złapać. i tyle. (tak samo można mówić o prostytutkach myślących o zakonie, uczciwych prawnikach i dobrych SOKistach)
Tak już jest i tyle... Nie wierzycie? To przypomnijcie sobie jak wy lub wasi koledzy odrywali muchom nóżki lub "balonowali" żabę albo sprawdzali co dokładnie może rozerwać petarda. No śmiało! Któż pierwszy rzuci kamień? ...
po ciszy wnoszę że nikt :D

Ergo - dzieci to sadyści! czemu? - BO MOGĄ NIMI BYĆ! ...i chcą sprawdzić co się stanie, jak zrobią to czy tamto. (psychologia nazywa to badaniem granic czy jakoś tak)
No co?! Nikt z was nie łapał płomienia świecy lub z lubieżnym uśmiechem, nie zbliżał się z widelcem do gniazdka 230V, żeby "złapać" prąd?
(huraaaa!!! niech żyje bezstresowe wychowanie!!! - szkoda tylko Mruczusia, Pimpusia lub ugotowanej grzałką złotej rybki...)

Tak więc przedstawiam wam BAŚNIE BEZ CENZURY!
A co w nich takiego ciekawego? Przede wszystkim to wcale dobre tłumaczenie. Filipek dobrze odwalił robotę. Mało tego! Pogrzebał w archiwach i dodał do tego zbioru ciekawe informacje. Na przykład, od kogo bracia usłyszeli daną baśń. Bracia Grimm ogólnie mówiąc nie napisali tych że właśnie baśni lecz je spisali! (nie ujmuje im to jednak w niczym! bez nich, język niemiecki nie byłby taki jaki jest. no dobra Goethe też dołożył swoje trzy grosze)
Nasz pisarczyk dotarł zatem do tych ciekawych informacji oraz dodatkowo opatrzył każdą baśń ciekawym komentarzem. Raz czy dwa, czytając ową "notkę" moje brwi nieznacznie się uniosły i wymamrotałem coś na kształt "no proszę, ciekawie..."
Co tam znajdziecie? No cóż... Trochę krwawej klasyki czyli "Kopciucha" (uwaga spoiler - akcja z piętą, palcami i nożem - namowy kochającej matuli materialistki), Czerwonego Kapturka - nie nie chodzi o komunistów czy inkwizycję - i wiele innych, mniej znanych baśni.
Swoją drogą przypomniała mi się historia.
Bo wiecie... ogólnie to z kapturkiem było inaczej...
Jak mi dziadzio opowiadał, gdym ledwie ślepka otworzył, to było tak...

Razu pewnego kuzyn ojca mojego dziadka (czy jakoś tak - nie jestem dobry w hierarchii rodzinnej - ja z Polska nie z Brazylia :) - Boromir mu było. No! Tak więc razu pewnego wujo Boromir nażarł się przejrzałych owoców. Jak wspominał dziadzio, wuja od zarania dziejów był wielkim amatorem kwaśnych jabłek i przejrzałych malin czy jagódek. Moczymorda ogólnie mówiąc, pełną gębą. Wiadomo ze świat pięknieje od takich manewrów. Wiadomo też, że po pewnej dawce ten sam Świat zaczyna się niebezpiecznie kręcić. I w takim to włąśnie stanie, błogiego upojenia "leśnym dzbanem", wuj Boromir, plącząc łapy w supeł, zarył pyskiem w ściółkę i przykozaczył pod kozaczkiem w kimę. Gdy się ocknął, poczuł że siedzi na nim kac morderca co nie ma serca. Zaczęło wuja suszyć w pysku, więc niewiele myśląc, chwiejnym (jeszcze) krokiem championa, poczłapał nad rzekę co by pragnienie ugasić. Nurza pysk, wodę chłepce, już się dusza raduje a tu nagle... JEBS w pysk!!!
Wuja odruchowo (a nerwus ponoć był straszny) zębiskami złapał napastnika! Po chwili tarmoszenia dotarło wreszcie doń że bal drzewa gryzie. Drwale właśnie spławiali urąb. Szlag go z miejsca trafił. W sumie się nie dziwię... ledwo żywy idziesz się napić wody a tu nagle drzewo cię po pysku pierze... nawet nie ostrzega...(drzewo) No jak byś się poczuł, gdyby szafka kuchenna zaatakowała cię drzwiczkami (lub spadłą na łeb) gdy ty ratujesz życie bezpośrednim podłączeniem się do kranu?
Tak więc wujo nie myśląc wiele, postanowił że na drwalach się zemści. Tyle w swoim szale najpierw trafił na dziewuszkę, co to do babci szła ze sprawunkami i wiktem. Na jasno była ubrana, jak dziadzio wspominał. W lnianą pelerynkę.
Po prostu tak się złożyło, że zrobiło się potem... no... czerwono... (no co ja zrobię! tak było i już! - a co wyście myśleli? że niby czemu Czerwony Kapturek?)
Tak więc wujo przesadził... ale jeszcze mu było mało. Wyżarł co było w koszyku i po zapachu dotarł do chatki babci. Nie wiedział że owa babcinka zajazd prowadzi (nie cytaty był przeca). Tak więc babci też się dostało. Pech chciał, że akurat drwale po skończonej robocie zajrzeli do gospody tej że właśnie babci i... dalej już się domyślanie... zrobiło się... czerwono dość...

Tak ponoć było... bez wielkich uszu czy oczu, bez mamienia i krojenia wuja... ot po prostu mniej poetycko a bardziej krwawo...
Bo krew wpisana jest w nasze jestestwo i w waszą historię...
"Bo każda historia na początku zaczyna się od krwi..." - Terry Pratchett - Wiedźmikołaj

Swoją drogą doszukiwanie się podtekstów seksualnych w Czerwonym Kacapku zostawiam wam... mnie się dosłownie nie chce. Człowiek potrafi wszystko, WSZYSTKO z seksem połączyć...

Tak więc zajrzyj człeku do tego zbioru baśni. Warto. Czytaj je swoim dziatkom (może dzięki temu Mruczuś nie ucierpi...) Znajdziesz tam morały warte przemyślenia... Bo jak to mówią - jak ma się miękkie serce to trzeba mieć twardą sempiternę! - co mam na myśłi? Przeczytaj te baśnie, to zrozumiesz. :D I błagam Cię nie daj się zwieść Disneyowi (hultaj jeden finansował obóz w Oświęcimiu - ale za to bajki ma świetne - ma, bo się zamroził więc ciężko go uznać za martwego... może czeka na powrót Adolfika? :P) Bajki Disneya aż rzygają z ekranu skondensowaną słitaśnością. Bo jak księżniczka nie zaśpiewa z ptakami, kołowrotkami czy innym ustrojstwem to Świat się skończy!!! Rysownik ze scenarzystą popełnią harakiri, dyrektor projektu dostanie rocznej sraczki a ekran kina wyrzyga poliester.

Podsumowując...
TO CHWAŁA...
a to chała...
 No... To tyle na dzisiaj... chyba :D

- oby do pełni -
G.Wilk

wtorek, 16 lutego 2016

Narodził się blog

kolejny...
powiecie pewnie - pfff... kolejny z miliona blogasków co to zara umro...-
no cóż... zobaczymy czy umrze czy też nie.

Dlaczego powstał ten blog?
Odpowiedź jest bardzo prosta ale nie jest łatwa. - za dużo widziałem -

Znaczy to, ni mniej ni więcej, że prędzej czy później ktoś wam poda książkę, która sprawi że oczy uciekną wam w popłochu z czaszki. Zrobią wszystko byle by nie patrzeć na dany tekst powtórnie.

A oto jak się zaczęło...

Kiedy byłem, kiedy byłem małym wilkiem hej... - ta... można nucić :P

taaa... ach ta młodość... :P :D
ta, to ja - o słodka młodości pełnaś naiwności...


Kiedy nauczyłem się już składać literki do kupy, otworzyły się przede mną, wrota mojej wyobraźni... nie zapomnę tego, gdy zrozumiałem, jaką potęgę niesie książka. Te wszystkie możliwości! Te nowe, czekające na odkrycie światy! Ci bohaterowie! Piraci, kosmonauci, magicy, wiedźmy, wiedźmini (a jakże), bagaże na nóżkach! ŁAAAAA!
Wyglądałem w tedy mniej więcej tak...

HULAJ DUSZA PIEKŁA NIE MA!!!

Zachwycałem się Lemem, braćmi Grimm, Andersenem, Kajkiem i Kokoszem (a co komiksy też czytałem). 
Czas mijał a Wilk podrósł i przerzucił się na coś cięższego i tak poznał "Proces", Witkacego, Tuwima (niezły jest - i pewnie nie raz tu go zacytuję), Mickiewicza (leszcz polszy), Marka Twaina, Terrego Pratchetta, Sapkowskiego, Bułhakowa i od cholerci innych świetnych pisarzy. Tak się jakoś w moim życiowym lesie porobiło że trafiałem na naprawdę niezłe książki. No ok. Czasami na ciut gorsze. (Wrrr - Żeromski - ówczesny EMO - no bo jak moż... dobra kij z nim. kiedy indziej się powywnętrzam za te stracone godziny).
Tak czy siak zawsze było super. zawsze była przygoda... a to z Małym Księciem a to z Geraltem a to biegałem z Bibliotekarzem po L-przestrzeni. Raz krzyczałem "łojzicku" a raz patrzyłem jak Behemot celuje do karty... czasami zawinąłem z Tomkiem gdzieś do krainy kangurów albo słuchałem (czytałem) "opowieści antykwariusza"...
Zawsze z ogromną lubością wracałem jednak do bajek... wszelakich... tym moich również.
tak było do niedawna...
o słodka naiwności... 

Skończyło się... - hasanie po polanie... -
najpierw było...


a potem płacz i zgrzytanie zębów... - do tej pory zgrzytam w nocy...

Tak moi drodzy. Myśląc że niewiele może mnie w życiu zdziwić, mniemając iż znam ciemną stronę literatury i grafomaństwa... Natknąłem się na ostateczny (jak na razie) KRĄG PIEKŁA!!! 
DANTE GO NAWET NIE OPISAŁ! Ba! On tam nawet nie dotarł! (hultaj jeden)
...
WY! NAZNACZENI PRZEKRWIONYMI OCZAMI I BOLĄCYM MÓZGIEM! 
Wy, którym wyobraźnia kurczy się i chowa do konta na sam widok tych że książek! 
Wy co cierpicie na chorobę popromienną wywołaną złą literaturą! 
... wy wiecie o czym piszę.
                                           - ... właśnie dlatego powstał ten blog.

Parafrazując Julka Cezara - Vidi, legitur, vomitare...

Po pierwszym szoku (i straconych CO NAJMNIEJ 15 posiłkach) przyszła do głowy druga myśl...
- zara zara... skoro to ktoś wydaje to znaczy że... oj... ktoś to czyta...

kto czyta sagi o skrzących wampirach, greyach i innych odcieniach czerni? NO DO CHOLERY NO!!!
no na serio! kto czyta takie ścierwa!
a potem trzecia...
ŁOJZICKU!! Kto to wydaje?! Gdzie jest korekta?! (umarła - też bym pewnie umarł jak miałbym to skorygować i złamać do druku...)

I zapłakał Wilk nad losem czytelników, karmionych emulgatorami i substytutami literatury... 
Dlatego postanowiłem się sprzeciwić i opisywać co ciekawszych autorów (ot recki książek, czasami filmów anime lub mangi i co mi tam wpadnie ogólnie w łapy - ale głównie książek)
Widzę że nie jestem sam na polu walki... Na tej wojnie gdzie deszcze niespokojne... 
 

To tyle tytułem wstępu i wyjaśnienia o co biega...
odezwę się jeszcze.

A(u) w przygotowaniu(u)!!!
- Bóg nigdy nie mruga - jestem w trakcie czytania.
- K.Michalak - bojesiebojesiebojesie
- I.Felicjańska - AAAAaaauuuuuu!!! TO BOLI!
- Terry Pratchett - czyli wyprawa na dysk aby poznać ŚMIERĆ, Babcię Waterwax, kom.Vimes'a i innych - To co Wilk lubi najbardziej :D
- SZATAŃSKI PLAN - hłehłehe... BŁAHAHAHAHA!!! - opowiem jak skończę pisać to co piszę :D


- więc... byle do pełni! -
G.WILK

PS - piszta co chcielibyta przeczytać, o czym następnym powinienem napisać itp. :)