Po tym co zostało przez mnie wygrzebane przed kilkoma godzinami w internecie, postanowiłem załatać rany mojego zamiłowania do czytania czymś przyjemnym.
Tak więc czas sprawdzić czy wszystko na miejscu…
Wilk sztuk jeden - check
Kawa - check
Materiał do recenzji - check
Muza! - check
ok wszystko jest.
No to roz…
(Uwaga – letkie spoylery.y.y)
Chciałbym się dowiedzieć od was czy kiedykolwiek otarliście się o literaturę czarnego humoru? I nie chodzi mi tutaj o Monty itp. ok? Jeśli tak, to wybornie! Cudnie wręcz!! Będzie nam łatwiej, gdyż to co przygotowałem nie mieści się moim zdaniem w jakichkolwiek klamrach.
Jeśli do tej pory nie natknąłeś się drogi czytelniku na dobry czarny humor, to bądź przygotowany na fajerwerki, dużą ilość Yossarianów i to, że nie oderwiesz się od tej pozycji, aż do samego końca.
Jest to książka od lat wymykająca się formie i parząca tych krytyków literackich, którzy próbują ją zmieszać z błotem.
W samej książce dzieją się rzeczy niestworzone! Dowiadujemy się jak kupić DORODNE pomidory za siedem pensów i sprzedać je za pięć pensów, zarabiając przy tym trzy pensy na każdym sprzedanym kilogramie! Co gorsze… to ma sens. Gdzieś tam w meandrach umysłu, czytasz i po chwili święcie wierzysz że to ma sens! Serio! Książka robi ci z mózgu marmoladę wymieszaną z serwatką! Jest nieprzewidywalna do samego końca!
Do cholery z krwotokiem, ale tu wykrzykników! :D
Tak! Jest to jedna z moich ulubionych pozycji. Zdecydowanie!
Zdziwieni że jeszcze nie podałem autora? Tym razem tytuł i okładkę pokażę na końcu. A co!
Tak więc w morzu wisielczego humoru mamy głównego bohatera (Yossarian) który jest bombardierem. Sama książka jest osadzona w późnych realiach II Wojny Światowej. Tyczy się, nie tyle samej walki ile ludzi i ich problemów. Szczególnie psychicznych. Oto mamy siadającego ludziom na twarzy, kota Haple'a. Majora Majora który jest majorem. Milo, który jest specem od handlu, złodziejem spadochronów i gubernatorem w małym afrykańskim państewku. Ale to nie koniec! O nie. Szaleństwa ciąg dalszy! Oto nadchodzi żywy ale zabity doktor Daneeka! I nie jest on zombiakiem.
To o czym ta książka zapytacie? O wojnie? Szaleństwie? O kredkach? Cholera z krwotokiem! O co ci wilku chodzi?
Ano moi kochani… Poza bezapelacyjnym czarnym humorem szaleństwa ludzi w jednostce, każdy ale to każdy w niej ma swoje dylematy. Każdy na coś cierpi i czegoś się boi. Ten humor moim zdaniem jest bardzo dobrą zasłoną dymną do drugiego dna jakie ma ta książka. Owo przesłanie, zostawiam do odkrycia wam. I zapewniam że sens wgniecie was w podłogę i już nie będzie się z czego śmiać.
Widzicie, jednym z największych kretynizmów jest to, że wszystkie próby opuszczenia tego wariatkowa, przez kogokolwiek są uniemożliwiane przez pewien paragraf. Mówi on że osoba niespełna rozumu nie ma prawa funkcjonować w jednostce. Lecz jeśli delikwent zgłosi się do lekarza i powie że jest wariatem, to ni mniej ni więcej oznacza że troszczy się o swoje zdrowie, tym samym jest normalną osobą, bo wariat nie dba o zdrowie. Pięknie prawda? I w ten oto sposób, jednostka jest pełna wariatów, którzy nie mogą się zwolnić ze służby. Nie mogę też zgłosić kolegi bo są wariatami i nikt im nie wierzy… Żeby było śmieszniej, wszyscy wkoło wiedzą że są szaleni do granic. Czaicie już klimat? Każdy kto tam trafia jest z miejsca skazany na porażkę. I co ma zrobić zwykły człowiek? Opcja jest tylko jedna.
Oszaleć.
I tak oto, na wasze wypielęgnowane rąsie składam wiekopomne dzieło Josepha Hellera czyli
Paragraf 22
wolę tę okładkę. jest bardziej... adekwatna do treści :D |
Wierzę że i wy oszalejecie z zachwytu!
- do następnego! -
G. Wilk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
tu szrajbaj komenta :D