niedziela, 9 października 2016

Jason - romantyk z przyczepy campingowej z piwnicą. - czyli mordercze wypociny cz.2

Dobra... słowo się rzekło - kobyłka u płota - jak mawiają...
Oto nadszedł czas zapoznania was z pierwszą częścią opka "Mój przyjaciel Jason" a(ł)toreczki DarkPrincess.
Opko dostępne pod adresem: http://lol24.com/opowiadania/horrory/moj-przyjaciel-jasoncz-1-20371
Nie przedłużam, bo chcę jak najszybciej zakończyć ten srom. Serio. To opko nie jest może, destylatem czystego zła, lecz sprawia że mózg lasuje się od samego patrzenia na literki.
Btw. - cała akcja toczy się w Crystal Lake, miejscu "narodzin" Jasona Voorhees z filmu "Piątek, trzynastego".

No to roz... 

Wilk sztuk jeden            - check
Kawa                              - check
Materiał do recenzji       - check
Muza!                             - check

I tak oto na początku dostajemy małe przedstawienie naszej MORDeczki. Nasza bohatereczka nosi jakże znamienne nazwisko Blackout. Prawda że fajnie? Szkoda tylko że sama a(ł)toreczka nie dostała zaćmienia lub nie straciłą przytomności, pisząc to opko.

Nazywam się Whitney Blackout i uczęszczam do klasy maturalnej.Nie uczę się najlepiej ale też nie najgorzej.Mieszkam z rodzicami w Crystal LakeMój tata Eliot prowadzi własny biznes a mama Elizabeth jest znaną piosenkarką.Rodzice nie mają dla mnie zbyt wiele czasu, mama praktycznie cały czas jest w trasie koncertowej a tata zajmuje się swoją firmą.Nie jestem duszą towarzystwa, ale mam kilku dobrych znajomych.Wyróżniam się tle klasy słucham wszelkich podgatunków rocka i metalu, podczas gdy większość moich znajomych woli inną muzykę.Jako jedyna w szkole ubieram się na czarno, noszę glany i pieszczochy.Lubię też mocny makijaż.Przez moją odmienność często czułam się samotna..aż pewnego dnia poznałam przyjaciela.Nazywał się Jason......Jason Voorhees....

Moment! chwila... wstrzymaj konie waćpanna!
W USA nie ma czegoś takiego jak MATURA! Nie ma i już. Jest odpowiednik naszej matury czyli High School Diploma, ale nie jest to nasza matura.
Droga a(ł)toreczko, następnym razem zapytaj wujka Googla o takie sprawy jak szkolnictwo za granicami Polski, bo jeśli jest coś czego ścierpieć nie mogę, to jest to właśnie pisanie na pałę, BEZ reaserchu!
ok, dalej...
Dowiadujemy się, że nasza MORDeczka żyje dostatnio, rodziców często nie ma w domu, bla bla bla... czyli mamy tu rodowodową Marry Sue...
nikt nie kocha, nikt nie rozumie... bla bla bla... rozumiecie, nie?
Jak to w takich tekstach bywa, zwyczajowy imperatyw narracyjny każdej Marysi Sujki jaka zaistniała w literackim świecie, już nam się pakuje z buciorami do opka (ten imperatyw znaczy). Mości się wygodnie, odkorkowuje poślednią szkocką, wsadza niedopałek w pożółkłe zębiska, beka donośnie i drapie się zadek, śmiejąc się szelmowsko.
Tak. Znam ja takie imperatywy... Ich pojawienie się w jakimkolwiek opku, natychmiastowo powoduje, że gałki wytrawnego czytelnika, wywracają się w czaszce, chcąc obejrzeć czy przypadkiem mózg nie doznał żadnych obrażeń. To taki mechanizm obronny każdego zdrowego bibliofila.
no ale ok... ja nie z waszego gatunku, więc lecimy dalej.

Jest pochmurny, piątkowy wieczór...

Eee... WTF?

Ni z gruchy nie z pietruchy, nagle mamy przeskok czasoprzestrzenny... yep!
Bez ostrzeżenia dostałem po ślepiach teleportem. Doo tego wyglądającym mniej więcej tak:

taki teleport z EnterPrice w Startreku, jeno bardziej kloaczy...

ale, spokojnie... to jeszcze nie koniec...

Właśnie szykuję się na koncert Behemotha -mojego ulubionego zespołu.Tapiruję moje kruczoczarne włosy, paznokcie i usta maluję na czerwono.Zakładam długą czarna suknię z falbanami, pończochy i bordowe glany.

ok. oficjalnie... idę się wyrzygać...
wrócę jak mi minie... a wy popatrzcie se na gify...

bo jak mniemam to miało być to...


a jak zwykle wyszło... to:


ufff...
Już wróciłem. Szkoda mi tylko dobrego obiadu. No ale nic.
Rozumiecie z czym mamy tutaj do czynienia? Z jakiego typu a(ł)toreczką?
Sam fakt występu Behemotha w jakimś Crystal Lake, zaraz obok mieszkania głównej MORDeczki, pominę milczeniem, ok?

Ooo tak to jest właśnie to co kocham gitara, perkusja growl i tłumy ludzi tańczących pogo-ludzi takich jak ja...Wchodząc do klubu, zwracam uwagę na tajemniczego chłopaka który przebywa na tej samej sali. Właściwie jest to już młody mężczyzna, jak się później okazuje, jest6 lat starszy ode mnie.Od razu przykuwa moją uwagę, stai w odosobnieniu na drugim końcu sali.Zdaje się, że jest obecny tylko ciałem. Postanowiam do niego zagadać:

Ja rozumiem że ja z puszczy głębokiej itp. ale proszę o wytłumaczenie kilku terminów, bo za chiny ludowe nie wiem co to "perkusja growl" i "pogo-ludzie". Nie za bardzo ogarniam też przestrzeń w tym klubie, czy co to tam jest. Otóż w pierwszym zdaniu MORDeczka raczy się muzyką a w drugim wchodzi do klubu i to wszystko w czasie teraźniejszym. Czyli co? Teleportowałą się przez kibel na zewnątrz i weszła jeszcze raz? Zapodała respem na bazie?
MORDeczka zwraca też uwagę, na chłopaka z tej samej sali...
- STOP!
oto nastąpił
 ZGRZYT RZECZYWISTOŚCI!!!
- czyli coś, obok czego wilk nie przejdzie obojętnie...
Behemoth, jeden z bardziej znanych, polskich zespołów o zasięgu światowym. Patrzcie uważnie bo oto Nergal, gra w jakimś klubie w Crystal Lake? SERIO? I to w jednej z KILKU sal? To jakie te sale były, skoro pomieściły fanów takiego zespołu? Może grali w podziemiach, bunkrach albo u samego Belziego na zaproszenie Lucy?

- PLAY!

MORDeczka zwraca uwagę, na tajemniczego chłopaka (Jasona - no a co myśleliście? Zawszony imperatyw! I tyle!), który okazuje się młodym mężczyzną o 6 lat starszym od niej. I tu wchodzi naszej a(ł)toreczce Jasonowa maczeta (hłe hłe hłe) w usta bo:
Narodziny Jasona - 13 czerwca 1946
rzekome utonięcie Jasona - 1957
Nasz Jason, w chwili utonięcia ma więc 11 lat.
Ogarnięcie się Jasona, zajmuje jakieś 20 lat (1977). Po tym czasie powstaje, pełnoprawny Jason, morderca co nie ma serca, który zabija wszystko i wszystkich! Na śmierć! Lepiej niż Domestos! Oczywiście robi to wszystko w imię miłości (chorej i pokręconej) do mamusi. Tak więc, biegający i mordujący z okrzykiem "za mamusię!", Jason ma około 30 lat!
Wytłumacz mi więc a(ł)toreczko JAKIM PRAWEM JASON MA U CIEBIE W OPKU OKOŁO 25 LAT? Behemoth zawiązał się około 1991. Dodajmy 10 lat na rozkręcenie się zespołu na arenie międzynarodowej. Z tej matematyki wyraźnie wynika że twój 24-25 letni Jason ma lekko 54 lata! Tosz to dziadzio z przerośniętą prostatą, a nie 25 letni, morderczy ogierek!
Tego, co dzieje się w tym opku nie da się już niczym usprawiedliwić! Stroboskopowa akcja, zagięcia czasoprzestrzenne! NIE!
...odrzucam nawet PONIŻSZY (ultra mocny) argument!:
"oł... łejt... this is opko..."
po prostu NIE!

ufff... się zirytowałem.
ok. Idźmy dalej, zmorduję to opko, choć by nie wiem co.
Dalej dostajemy pokraczne dialogi naszej MORDeczki i Jasona, o tym że w sumie, to wyczuwa w niej bratnią duszę, itp, itd. Ogółem - gimbazjalne goth-loli dyrdymały.
Potem Jason odprowadza ją do domu...
...W!T!F!!!
eee... Jason wygląda tak:


PRZYPOMINAM TEŻ, ŻE JASON, TO NIE JEST ZBYT GADATLIWY TYP!
...mało tego - ZABIJA KAŻDEGO!

i oto, taka scenka rodzajowa...
Romantyczny facet, w masce hokejowej, z maczetą pod pazuchą, odprowadza mhrooczną loli do domciu i wymieniają się numerami telefoncióffff...


minuta ciszy dla sensu, który umarł w bolesnych męczarniach...

Ale to nie koniec!
Jest jeszcze lepiej!

Oto Jason dzwoni do naszej MORDeczki i umawiają się w parku... wcześniej jednak nasza MORDeczka informuje rodziców że wychodzi, w taki oto sposób:

Na wszelki wypadek zostawiam kartkę, z informacją, że wychodzę.Nie piszę dokąd się wybieram, bo uznaję że skoro jestem dorosła, nie muszę się nikomu tłumaczyć.

Serio, mi już powoli zaczyna brakować słów, do opisywania tego co się tutaj wyrabia.
Będę więc wklejał gify. (dawno ich nie było:)


Po chwili dostajemy taki oto, przedni i porywający dialog.

- Dlaczego nosisz tą maskę ? Możesz zdjąć ją chociaż na chwilę ? - kiedy oboje byliśmy już w parku.
- Możesz zobaczyć moją twarz....ale najpierw musisz przejść test...


 Serio kuźwa?! TEST?!?!?!
dopiero wtedy będę miał pewność, że mogę Ci zaufać...
- W porządku..ale..jaki test..? - pytam trochę wystraszona. Jestem gotowa zarówno do ucieczki jak i do ataku. Nie wiem jakie zamiary ma mój nowy znajomy, ale ma w sobie coś takiego...co sprawia, że pewnym sensie widzę w nim samą Siebie. 


Małe przypomnienie że nasza MORDeczka to rasowa Marry Sujka... 
Egocentryczna Mary Sujka...

-Pojedziemy do mojego domu i wszystkiego się dowiesz-Jason zaprowadził mnie do samochodu.
Był to czarny karawan pogrzebowy z przyciemnianymi szybami...

 



Nie no, kuźwa, nie ogarniam tej jej całej kuwety, co to ona ma w mózgu...

Po chwili wyjeżdżamy po za miasto, znajdujemy się w ogromnym, ponurym lesie.Mija pół godziny...w końcu dojeżdżamy do skraju lasu.Stai tak stara przyczepa kempingowa, a kawałek dalej jest głębokie jezioro.

Nie jestem już w stanie normalnie myśleć! Nie wiem nawet, od czego mam tu zacząć?!
Wyjeżdżacie za miasto, po czym? I jak ten świat jest skonstruowany? Za miastem następuje JEBS i masz tam las? (a oczom ich ukazał się las... krzyży...) I taki on niby ogromny, że w pół godziny dojeżdża się do jego skraju? A kawałek dalej, za skrajem tego ogromnego lasu, co go w pół godziny przejedziesz, mamy kolejne JEBS i zza winkla sosny wyskakuje nam bardzo głębokie jezioro? Jak ona sprawdziła głębokość tego jeziora??!! NO JAK!!?? Sonarem co ma go w oczach? Radarem Doplera, co to ma go chyba w rzyci?!





Wilk dysząc ze złości i w nerwach:
Pierwszy raz... na serio... zasapałem się... z nerwów... nad opkiem...


-Wczoraj w tym klubie..nie znalazłem się przypadkowo...jestem prawie pewien, że czekałem właśnie na Ciebie...-Jason spogląda mi prosto w oczy.............



Naprawdę nie jestem w stanie pojąć tej pokracznej próby powiązania MORDeczki z Jasonem, wyrzyganym chyba przez Cthulu, powrozem przeznaczenia. Imperatyw Marry Sujki jest infantylny, ale nie podejrzewałem a(ł)toreczki o tak prostackie wykorzystanie tego motywu. Mało tego, mam wrażenie że a(ł)toreczka raczy nas gnojem, radośnie rozbryzgiwanym przez wiatrak jej własnej naiwności, że ktokolwiek to łyknie.
A to na końcu to co to kuźwa jest? Skąd tyle kropek? WIESZ CO TO JEST WIELOKROPEK KOBIETO??!!

Wchodzimy do przyczepy mój znajomy zamyka drzwi i zapalił światło.Okna są zasłonięte. Przyczepa jest podzielona na dwie części - kuchenną i sypialnianą.W części sypialnianej znajduje się rozkładana kanapa. Jason odsuwa sofę i otwiera ukrytą tam klapę w podłodze. Schodzimy po drabinie do podziemnego pokoju.





Nie, nie no kuźwa...
Pominę tu, ten błąd z 2 czasami, teraźniejszym i przeszłym, w jednym zdaniu. Ok?
Mnie bardziej zastanawia sam fakt przyczepy campingowej z... piwnicą...
Nie wiem co mam nawet napisać.
Tosz to jest bardziej nierealne niż jednorożec srający tęczą. Niż zakonna prostytutka! Niż bogobojny ateista!
Boru... widzisz i nie szumisz...
Matulu moja futrzasta! BraciaAAAAA!!! MORDUJĄ!! RATUNKU! Mózgi wyjadajo!

Po środku stai krzesło do którego jest przywiązany mężczyzna w średnim wieku. Jest wychudzony i blady jak trup.Wszędzie stoją liczne narzędzia tortur, takie jal kołyska judasza, Żelazna dziewica oraz noże, siekiery, maczety, pistolety o karabiny.
-Zabij go !!!-rozkazuje Jason
W oczach mężczyzny dostrzegam przerażenie.Bez wahania chwytam nóż i podchodzę do bezbronnego mężczyzny.Na początku robię niewielkie nacięcie na jego prawym policzku.Krew powoli zaczyna sączyć się z rany.Wykonuję jeszcze kilka nacięć na jego twarzy. Mężczyzna krzyczy z bólu a ja wpycham mu knebel do buzi.Powoli odcinam mu lewą dłoń, samo robię z drugą dłonią i stopami.Pragnę by cierpiał jak najdłużej.
Odkładam nóż i sięgam po maczetę. Uderzam na oślep...głowa mężczyzny spadła na podłogę. Jeszcze kilka razy uderzyłam maczetą w jego ciało.
-Widzę, że znasz się na rzeczy Whitney......nie spodziewałem się, że jesteś w tym aż tak dobra.Teraz mogę pokazać Ci swe oblicze...-odzywa się po chwili.
Staje przede mną i powoli zdejmuje maskę. Jego jest była okrągła i wygląda jak w drugim stadium rozkładu.Patrzę w jego ciemne oczy bez wyrazu....
- Zginąłem jako mały chłopiec....ale pewnego dnia uderzenie pioruna, przywróciła mnie do życia.Kiedy dorosłem postanowiłem znaleźć wspólnika...lub wspólniczkę- wyjaśnia.
Jason ponownie założył maskę, a następnie podniósł stojące na ziemi pudło i podaje mi je.
-Weź to i schowaj, u siebie, przyda Ci się
Bez słowa biorę od niego pudło i zaglądam do środka, jest tam maska przeciwgazowa i czarna peleryna.



Zostawiam wam powyższy fragment opka, do wyciągnięcia wniosków.
Pominę już ewidentne błędy... wytknę tylko kilka... resztę sztyletów wbijcie wy.
I tak - Jason miał tylko maczetę, nie miał broni palnej czy "o karabinów".
Odcinając dłoń, stopę, tym bardziej, wszystkie członki naraz, powodujesz WYKRWAWIENIE SIĘ OFIARY!!!

Reszta należy do was, ale moim zdaniem nie warto tego dalej maltretować...
Nie będę dalej recenzował.
Bo...
Wkurwiłem się.
Nie będę już przebierał w słowach.
................................................................
Co to do chuja mnicha impotenta jest? Co?! Co to za nieludzkie błędy?

Mam uwierzyć że to co było kiedyś normą jest obecnie marginesem?
Czy tak obecnie wygląda ten świat?

WRRrrrr...
Resztę moich przemyśleń, otrzyma a(ł)toreczka.
Dość tego popuszczania pasa.

Miałem w planach dzisiaj jeszcze jedną reckę popełnić ale to... to coś! ten twór mnie prawie wykończył... więc nie wiem, czy mi się to uda.

Tak czy siak
Byle do pełni!
Wilk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

tu szrajbaj komenta :D